Rzadko kiedy tak samoczynnie chcę się zgodzić z moimi przedmówcami - film jest z jednej strony bardzo przyjemny w oglądzie i wyjątkowo dbale zagrany (przy czym ukłony zwłaszcza w stronę MF, który zupełnie niesłusznie pozostał przy pierwszoplanowej nominacji, przy nim staruszka wysiada, również z samochodu :), z drugiej jednak nie widzę w nim żadnego głębszego przesłania, podobnie jak morału w zakończeniu... ot, miłe, ładne dziełko i nic ponadto.
Dodałbym, że jest też trochę nudny. Może w 1989 roku mógł się podobać (stąd cztery Oskary), ale próby czasu raczej nie wytrzymał.
Mnie nieco dziwi że akurat ten film dostał wtedy Oscara, przecież Urodzony 4 lipca i moja lewa stopa to filmy znacznie lepsze....
Jak już zaznaczyłem w innym wątku, film dostawał wszelkie nagrody z oczywistego powodu, wszystkie w miarę dobre filmy poruszające tematykę żydowską oraz nietolerancji na tle rasowym muszą dostać w Hollywood Oscara i tu tkwi cały sekret sukcesu tego filmu. Co nie zmienia faktu, że przyjemnie się go ogląda, jednak tak jak pisałaś Oscar niezasłużony aczkolwiek politycznie poprawny.